Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2011

Never ending story, czyli ospa kontratakuje :/

No dobra, wiem, że temat jest już lekko nudnawy, ale mamy kolejny (już trzeci) alarm przeciwospowy. Tym razem zagrożenie jest mocno realne, bo oto brat cioteczny Lenko-Matyldowy Wicek, wczoraj wysypany został. A nasze dziecia spędziły z nim (i jego uroczą siostrą) calutką niedzielę Ugh A więc aktualnie znowu oczekujemy na ospę. Zalecenia naszych onkologów przewidują Heviran (again) od przyszłego wtorku oraz natychmiastowy meldunek w Szpitalu Zakaźnym w przypadku objawów. A tymczasem mieliśmy takie piękne plany... W połowie marca wykupiliśmy wyjazd narciarsko-rodzinny w Tatry. Z przyjaciółmi, w schronisku... Naprawdę na niego czekamy, potrzebujem, itd - wszyscy. A więc, everybody, wielkie kciukasy poproszę, co by trzecia ospa nas ominęła! Jakoś... Babucha, relacja przedszkolna, especially for you :) Dziewczyny kwitną. Rozwijają się towarzysko, emocjonalnie, społecznie... Codziennie coś przynoszą - a to rysuneczek, a to piosenkę, a to zabawę, wierszyk... Dobrze im wśród rówieśników. Są l

Mimo wszystko coraz normalniej

Ok, chorujemy... Wszyscy... Na zmianę, na zakładkę, w różnych konfiguracjach... Ale... Jest normalnie! Lena wychodzi z kolejnej infekcji - jak normalne, zdrowe dziecko. Jaka to ulga! I to jak na razie bez antybiotyków! Obym nie napisała tego w złą godzinę, ale wygląda na to, że wracamy do pionu. Fakt, ze ja i Andy zaczeliśmy chorować, świadczy o tym, że się wyluzowaliśmy. Przez całe szpitalne leczenie Leny, trzymaliśmy się jak najzdrowsi na świecie. A teraz co chwilę coś. I o dziwo, Lena tego nie łapie! Zostało nam 24 tygodnie - niecałe pół roku brania leków. Damy radę, nie? :)