Przejdź do głównej zawartości

Szpitalne historie

Przebojem w naszym pokoju jest serial quasi medyczny "Było sobie życie" (pamiętacie?)
Natalio i Michale - dzięki Wam za niego! ;)
Dzieciaki oglądają go w kółko. Znają nazwy odcinków na pamięć. Na pytanie, który odcinek chcą obejrzeć padają precyzyjne odpowiedzi:
- O wątrobie!
- O płytkach krwi!
- O zębach i kubkach smakowych!
Nel (nasza prawie 5-letnia sąsiadka) twardo chce oglądać o szpiku ;).
- Bo zapomniałam o co tam chodzi z tym szpikiem...

Ostatnio dzieciaki usłyszały coś o gronkowcu i zaczęła się dyskusja, czy gronkowiec występuje w odcinku "Skóra" czy "Zęby" :)

Nel miała problem, czy jak jest w narkozie podczas biopsji szpiku, to oddycha? No i po raz kolejny oglądaliśmy odcinek o układzie oddechowym :)

Lena przed każdym zabiegiem chce oglądać odcinek o płytkach, bo MUSI wiedzieć jak jej ciałko ma się goić :)

Teraz oglądamy namiętnie o białych ciałkach krwi, bo to temat do przerobienia na teraz! Leukocytów wciąż 600 - trzymają się dzielnie!

Komentarze

  1. moje ulubione to erytrocyty, te z łapkami chyba! i czerwone krwinki jak nosiły tlen,biedne, takie zmęczone! :) uwielbiałam tę bajkę, mam wszystkie odcinki na starych, dobrych kasetach VHS :D
    300 kilo mocy dla Super Jeża i jego kompanów! :)
    małgo vel erytrocyt (espana)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja trzymam kciuki za Lenki leukocyty!!! I chwała mądrym serialom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że w tej ponurej i smutnej szpitalnej rzeczywistości udaje Wam się zachować dobre samopoczucie i nie dajecie się troskom i zmartwieniom. Trzymajcie się, my "na wolności" trzymamy za Was cały czas kciukasy. Karolina i chłopaki...

    OdpowiedzUsuń
  4. CZeść!
    My z Zosią też namiętnie oglądamy tan serial :)) ! Super, że tak bardzo pomaga Lence i innym dzieciom w sali. Jak zawsze trzymamy kciuki i pozdrawiamy.
    Natalia i Zosia Świechowskie

    OdpowiedzUsuń
  5. A jakże zbawienny wpływ ma ten serial z pedagogicznego punktu widzenia. Lenka, po obejrzeniu odcinka o zębach, w którym po zjedzeniu posiłku złe bakterie z niebieskimi nosami zaczynają wykuwać w zębach kilofami i młotami pneumatycznymi (jak to wczoraj powiedziała Nel eunumatycznymi) aby przedostać się do krwi i zarazić caly organizm, wręcz domaga się i przypomina nam o konieczności umycia zębów po jedzeniu. Viva "Było sobie życie"!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lenko kochana, ściskam Cię w ten deszczowy dzień.
    A wy leukocyty zbierajcie się, bo w grupie SIŁA!!
    Buzia dla Wszystkich
    donka

    OdpowiedzUsuń
  7. dziewczyny górą!!!
    A serial rządzi:)))
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakby co chętnie zaoferuje wypożyczenie kolejnych serii. Zbierałem je dzielnie dla Aliny i mamy teraz do dyspozycji:
    Był sobie człowiek
    Byli sobie wynalazcy i
    Byli sobie podróżnicy.

    Dajcie znać gdybyści emieli na nie ochotę.
    Pisał sobie Nowy

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, że animówki tak zaciekawiły dzieciaki. :) Rosną mali spece od organizmu ludzkiego. :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!