Zastanawiałam się ostatnio po co jeszcze piszę tego bloga... Wszystko u nas dobrze, Lenka właściwie niczym już nie różni się od innych dzieci. Blizny po Broviacu bledną, straszne wspomnienia także. Jak czasem sobie przypomnę tę szpitalną rzeczywistość, zachowuję się jak normalny człowiek czyli zastanawiam, jakim cudem to przetrwaliśmy i zachowaliśmy rozum??? To niesamowite jaką umysł ma zdolność do zamazywania sytuacji traumatycznych. Co ciekawe, czasem teraz mam ochotę rozpłakać się nad naszym (byłym (tfu, tfu)) losem, co wtedy nie przemknęło mi nawet przez myśl! Działaliśmy jak w transie! I może teraz patrzymy na to jak na doświadczenie innych ludzi. Mam głęboką nadzieję, graniczącą z pewnością, że nasza historia skończy się dobrze. Że nigdy nie będziemy musieli sobie i światu ponownie udowadniać naszej dzielności. W ostatnim tygodniu spotkaliśmy się z dwójką Lenkowych współchorowaczy: Gabrysiem i Nel. Oboje w świetnej formie, oboje w szkole, wśród rówieśników... Spotkaliśmy też Mam...
Lenka, nasza mała córeczka, zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną tuż po swoich czwartych urodzinach. Na tym blogu opisujemy dzień po dniu jej i naszą walkę z chorobą. Dziękujemy, że z nami byliście :)