Przejdź do głównej zawartości

Wciąż się trzymamy!

Cudowny dzień dzisiaj spędziłam z córeczkami. Andy nad morzem, na samotnym męskim wypadzie, a my we trzy - fajnie, dla odmiany :)

Miałyśmy co prawda w grafiku weekendowym odwiedziny u Lenkowego towarzysza niedoli - Gabrysia, ale jej krztuszenie się, że nie wspomnę o uchu, pokrzyżowało nasze plany i zostałyśmy w Warszawie.
Dziś ze zdrowiem bez zmian, choć cieszy mnie, że wciąż nie ma gorączki. Mam nadzieję, że jutro nastąpi jakaś poprawa, bo mimo wszystko ciutkę mnie to stresuje....

Jednak lato jest cudowne, nawet w mieście. Szczególnie z tą pogodą.
Byłyśmy więc na parkowym teatrzyku o słoniu Elmerze, później posiedziałyśmy na kocyku, poczytałyśmy książki, potem chwilka na placu zabaw, następnie miły chillout w kawiarni z ogródkiem zabaw dla dzieci... Dziewczyny absolutnie zarządzalne, komunikujące się i swoje potrzeby... I like!
Lenka oczywiście pod kontrolą, z opatulonymi uszkami i bez szaleństw.

Jutro powtórka. Może tramwaj wodny? Albo...?

Komentarze

  1. Leneczko zdrowka zycze!Trzymam mocno kciuki i posylam moc energii:)Zycze Wam dziewczyny cudownej niedzieli i cieszcie sie pogoda bo podobno ma sie pogorszyc.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. brawo!
    Dla Lenki mnóstwo zdrowia!!!!
    Mi też zdecydowanie bardziej po drodze z dziećmi od 3 lat wzwyż;) Także rozumiem to olśnienie gdy nagle robi się tak normalnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. przepraszam za banal ale swiat jednak jest maly, po spotkaniu dzisiaj na chmielnej moj syn mowi, ze "corki twojego kolegi chodza do mnie do przedszkola", wracam do domu, opowiadam, a moja zona mowi "i maja bloga" (nie wiem jak to polaczyla ale czyta duzo blogow). wyslij Andrzej maila, mnie latwo znalezc na mojej korporacyjnej stronie, ja jakos Ciebie nie moglem wygooglac. moj syn sie wynosi juz do zerowki wiec na przedszkolnym kinderbalu sie raczej nie spotkamy, ale moze jakies piwo czy lunch. duzo zdrowia dla calej czworki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!