Przejdź do głównej zawartości

Kolejny zakręcik

No cóż...

Lenka dzień po powrocie z wakacji zaczęła nam pokasływać, następnie glut do pasa, a dziś obudziła się z bólem ucha... :/

Byłyśmy dziś u pediatry, obowiązkowa konsultacja telefoniczna z Onkologią odbyta i oczywiście leczenie zawieszone, a my walczymy, by wyjść z tego bez antybiotyku. Może się uda - gorączki nie ma na szczęście, płuca czyste, gardło czyste.

To pewnie taka próbka tego, co czeka nas od września, gdy to Lenka pójdzie do przedszkola, a na świecie zaczną szaleć straszliwe wirusy kolejnych odmian grypy.

Chyba nie da się na to przygotować. Wierzę w nasze dziecko bardzo - i tak nieźle się trzymała do tej pory, pomimo kąpieli w morskiej wodzie (dłuuuugich!), suszenia włosów na wietrze, i takich tam kempingowo-nadmorskich przyjemności. I choć jest tylko małą dziewczynką z obniżoną odpornością, jest też nie lada fighterem - damy radę!

Oczywiście odrobina kciuków nie zaszkodzi ;)

Komentarze

  1. pamiętacie o ciepłych okładach (suchych, rzecz jasna) na bolące ucho? Pomaga nawet przy potężnym zapaleniu ucha, a przy początkach nam ze dwa razy pozwoliło się wywinąć w ostatniej chwili od antybiotyku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam
    Nie pisałam do tej pory, choć log Wasz sledzę od jakiegoś czasu. jeśli chcecie namiar na dobrego laryngologa, to z czystym sumieniem moge polecic panią dr Dobkowską z Bielan, ulicy chyba Reymonta. Wyciągala moje dzieci kilkakrotnie z zapaleń ucha lekami chomeopatycznymi, bez antybiotyku. Jak trzeba, ten ostatni podaje, ale przy tym rzeczowa i konkretna. Tak na wszelki wypadek podaje nr telefonu do niej: 604800142 . przyjmuje poniedziałek, środa, piątek.
    Mam nadzieję, że w czymś pomogłam - dużo zdrówka Lenko , pozdrawiam
    Pocieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. no i trzymamy kciuki by wszelkie gluty zniknęły...
    Motyki

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za wszystkie porady!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!

Nasze życie stanęło na głowie

W tę straszną sobotę - 4.04.2009. Lenka, nasza dopiero co, czterolatka, gorączkowała i uskarżała się na ból "pupki". O ile gorączka wydawała się do opanowania lekami, o tyle ból się nasilał. Rozhasana i nadenergetyczna zazwyczaj Lenka cały dzień leżała, nie chciała siadać, ani nie dawała się obejrzeć. Wzywamy lekarza. Po wstępnym badaniu, p. doktor widząc stan Lenki kieruje nas do chirurga na ostry dyżur. Na Litewskiej nieziemski tłum, jedziemy na Kopernika. Lenka siedzi w foteliku samochodowym bokiem z wyrazem bólu na twarzy. Nasze dzielne dziecko, które rzadko płacze... niepokojące... Ale nie dla lekarzy na Izbie Przyjęć. Chirurg nic nie stwierdza w odbycie, pediatra uważa, że nie ma wskazań do przyjęcia a oddział. Gorączka "zarządzalna", chirurg nie mam zastrzeżeń, mocz czysty. Wspominamy coś o morfologii. Nie mogą zrobić na Izbie, musi być dziecko na oddziale - błędne koło. Ok, poradzimy sobie sami z morfologią. Wszystkie placówki prywatne już nieczynne, możemy ...