Przejdź do głównej zawartości

Meldujemy, że żyjemy :)

I że wszystko u nas/Lenki w jak najlepszym porządku.

Pogoda wreszcie zaczęła nas rozpieszczać i czujemy się jak gdzieś na południu Europy (zaraz nastąpi kilka landszafcików, to zobaczycie). Należało nam się to jak psu micha, więc nawet się nie dziwimy za bardzo ;). Relaksujemy, kontemplujemy krajobrazy, budujemy zamki z piasku, kopiemy doły, rozdzielamy sypiące na siebie piaskiem Siostry Sisters równocześnie, symultanicznie i synchronicznie szczypiące się, gryzące i fikające czyli wszystko jak najbardziej w normie..

Od dwóch dni zauważamy nawet na plaży pewną zbędność parawanu i nawet Andiemu udało się spalić na raczka i, z pewnym takim ociąganiem, ale jednak – skorzystał z kremu z filtrem o numerze 15! Doprawdy rzecz rzadka w jego wykonaniu. Ja to już lecę się równo 50tką dla dzieci, która na szczęście daje radę i nasze dzieci planowo, wolniutko zmieniają kolorek na złotawy brąz.

Ok, nie mogę pominąć pewnych „atrakcji” z udziałem Lenki, które w zeszłym tygodniu urlop nam uatrakcyjniły wielce. Mieliśmy akcję upadku na nos podczas kręcenia fikołka na drążku, walnięcia się w krocze podczas upadku na rowerku (z opcją szycia!) oraz, ostatnia atrakcja, katar ;). Na szczęście jakby przechodził…

Robiliśmy też cotygodniową morfologię w Władysławowie, która przyprawiła mnie o palpitacje serca. Wg tutejszego laboratorium Lenkowe leukocyty wzrosły (pod wpływem jodu???) z 1900 na… 15.000!!! Przerażające, bo wzrost leukocytów to niestety jeden z objawów wznowy. Rozumiecie więc co przeżyliśmy, zanim powtórzyliśmy badanie i okazało się, że leukocyty wzrosły, ale „jedynie” do 4800! Dla nas to również zdumiewający wynik, bo szpik Lenki jakoś wolno się regenerował i leukocyty ciągle plątały się w dole normy (białaczkowej, oczywiście), w granicach 2000 przy najniższej możliwej dawce leku. A tu nagle, akurat na wyjeździe, w nowym laboratorium, postanowiły sobie podskoczyć.

Nie mam ja zaufania do tych wyników, ale cóż… Przemiłe panie z laboratorium w Pucku, twierdzą, ze powtórzyły badanie 4 razy i, że wynik na pewno jest prawidłowy.

Wskoczyliśmy więc w piątek na 100% dawki i sprawdzamy się pod koniec tygodnia co i jak.

A teraz kilka fotek ogólnych oraz obiecane landszafty J

























Komentarze

  1. Wspaniałe zdjęcia. Życzę wam by wyniki wyszły okey, by czas wakacji był prawdziwie beztroski i wolny od wszelkich, szpitalnych atrakcji... Pogoda niechaj nadal dopisuje wraz z uśmiechami w 10000% zdrowiu, wiecie o co mi chodzi prawda? "na tyle na ile jest to możliwe" Pozdrawia Serdecznie Ciekawa.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach...cudnie oglada sie te fotki:)Taki rewelacyjny wypoczynek w 100%Wam sie nalezy!Kciuki za wyniki trzymamy!Bawcie sie dobrze i cieszcie z tak pieknego lata:)U nas pada wiec mozecie sobie wyobrazic jak zazdroszcze tego sloneczka:)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mentalnie jestem z Wami, Tymek już na miejscu (marudzi, że z babciami) ale już za momencik, już za chwileczkę ... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Irma, a kiedy przyjedżacie? Spokojnie, Tymek umie sobie zorganizować towarzystwo ;).
    Dziękujemy za wszystkie miłe słowa :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Długo nie piszecie...a ja uwielbiam Wasz blog.
    Pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p