Jako, że Wielka Matka odcięła nas od Matrixa usuwając Broviac, jesteśmy teraz sami.
Samotni, zdani na siebie.
Nasz cotygodniowy rytuał odbębniany na szpitalnej Izbie Przyjęć, a później na Oddziale Dziennym przeszedł do przeszłości i musimy od nowa odnaleźć się w rzeczywistości.
Bo morfologię co wtorek musimy zrobić.
Zaczęliśmy więc wczoraj od poszukiwań laboratorium, które pobierze dziecku morfologię z palca. Okazało się to mega trudnym zadaniem i mimo przecieków od znajomych monitorujących w ten sposób swoje dzieci na tym samym etapie choroby, żadna z poleconych jednostek nie chciała nam potwierdzić dostępności takich badań. Ostatecznie, po połowie dnia obdzwonki, udało nam się umówić na pobranie z palca w szpitalu Medicover. Jednakże po całym dniu przeróżnych rozmów z laborantami, zniechęcającymi nas do pobrań z palca, podjęlismy ostatczną próbę namówienia Leny na pobranie z żyły.
A Lenka, jak to Lenka, wysłuchała nas uważnie, przetrawiła argumenty i po wydębieniu obietnicy, że nasmarujemy miejsce wkłucia kremem znieczulającym , bohatersko zgodziła się na żyłę.
No i dziś rano ruszyłyśmy: Lena, wysmarowana kremem i zabezpieczona plastrem oraz ja, Dzielna Matka, z włączonym GPSem, coby trafić gdzie potrzeba.
Nie powiem droga była trudna, kręta i full of zasadzkas. W pewnym momoencie na drodze wyrosło nam jezioro i trzeba było szukać objazdu.
Ale wreszcie dotarłyśmy.
Pani pielęgniarka w punkcie pobrań była bardzo zdziwiona, że ktoś nam obiecał pielęgniarkę pediatryczną na miejscu i do tego pobranie z palca, ale dzielnie odnalazła się w tej historii i pobrała krewkę z żyły. Na szczęście, bo coś czuję, ze z tym palcem nic byśmy nie ugrali.
I tu muszę oznajmić wszem i wobec WIELKIMI LITERAMI - LENA OKAZAŁA SIĘ PO RAZ KOLEJNY MEGA DZIELNĄ DZIEWCZYNKĄ! Nawet nie drgnęła, tylko łezki kapały jej na bluzeczkę.
Po dwóch godzinach mieliśmy wyniki - transaminazy znowu wysokie. ASPAT 290! Przy normie 29 :/. Płytki tez mizerniutkie - 60 tys., no i leukocytów jak na lekarstwo - 1290...
Zalecenie naszego Doktora było do przewidzenia - przerywamy leczenie :(
W piątek morfologia i patrzymy co się dzieje...
Zaciśnijcie więc znowu kciuki - z pewnością będą na potrzebne...
Samotni, zdani na siebie.
Nasz cotygodniowy rytuał odbębniany na szpitalnej Izbie Przyjęć, a później na Oddziale Dziennym przeszedł do przeszłości i musimy od nowa odnaleźć się w rzeczywistości.
Bo morfologię co wtorek musimy zrobić.
Zaczęliśmy więc wczoraj od poszukiwań laboratorium, które pobierze dziecku morfologię z palca. Okazało się to mega trudnym zadaniem i mimo przecieków od znajomych monitorujących w ten sposób swoje dzieci na tym samym etapie choroby, żadna z poleconych jednostek nie chciała nam potwierdzić dostępności takich badań. Ostatecznie, po połowie dnia obdzwonki, udało nam się umówić na pobranie z palca w szpitalu Medicover. Jednakże po całym dniu przeróżnych rozmów z laborantami, zniechęcającymi nas do pobrań z palca, podjęlismy ostatczną próbę namówienia Leny na pobranie z żyły.
A Lenka, jak to Lenka, wysłuchała nas uważnie, przetrawiła argumenty i po wydębieniu obietnicy, że nasmarujemy miejsce wkłucia kremem znieczulającym , bohatersko zgodziła się na żyłę.
No i dziś rano ruszyłyśmy: Lena, wysmarowana kremem i zabezpieczona plastrem oraz ja, Dzielna Matka, z włączonym GPSem, coby trafić gdzie potrzeba.
Nie powiem droga była trudna, kręta i full of zasadzkas. W pewnym momoencie na drodze wyrosło nam jezioro i trzeba było szukać objazdu.
Ale wreszcie dotarłyśmy.
Pani pielęgniarka w punkcie pobrań była bardzo zdziwiona, że ktoś nam obiecał pielęgniarkę pediatryczną na miejscu i do tego pobranie z palca, ale dzielnie odnalazła się w tej historii i pobrała krewkę z żyły. Na szczęście, bo coś czuję, ze z tym palcem nic byśmy nie ugrali.
I tu muszę oznajmić wszem i wobec WIELKIMI LITERAMI - LENA OKAZAŁA SIĘ PO RAZ KOLEJNY MEGA DZIELNĄ DZIEWCZYNKĄ! Nawet nie drgnęła, tylko łezki kapały jej na bluzeczkę.
Po dwóch godzinach mieliśmy wyniki - transaminazy znowu wysokie. ASPAT 290! Przy normie 29 :/. Płytki tez mizerniutkie - 60 tys., no i leukocytów jak na lekarstwo - 1290...
Zalecenie naszego Doktora było do przewidzenia - przerywamy leczenie :(
W piątek morfologia i patrzymy co się dzieje...
Zaciśnijcie więc znowu kciuki - z pewnością będą na potrzebne...
kochani, ale jak to? nie chcą wam pobierać w waszym szpitalu? czy wam się tracic całego dnia...?
OdpowiedzUsuńwatrobowe spadajcie!!
pozdrawiam
Mama Misia
mocno!!! trzymam kciuki! dobrej nocy dzielna księżniczko!!!!:)
OdpowiedzUsuńTrzymamy mocno!!!
OdpowiedzUsuńBuziak dla dzielnej Lenusi:)
Sonia
Aniu,
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu pobierałam krew z palca moim dzieciom na Ursynowie:
Warszawa-Ursynów
ul. Lanciego 13
tel: 022-649-0-649
kom: 0600-983-646
E-mail: natolin@analizy.waw.pl
Pozdrawiam
Magda Bachowska-Mac
Zaciskam i trzymam kciuki z całej siły!!! Buziaki dla Was. Mitelka
OdpowiedzUsuńHej Magda! :) Dzięki za namiary :)
OdpowiedzUsuńMamo Misia, szpital będzie nam "sponsorował" badania raz w miesiącu, te cotygodniowe musimy załatwić we własnym zakresie :/
Mocno zaciskam kciuki!!!A dzielniejszej dziewczynki od Leny w zyciu nie spotkalam-Wielki Szacun! Nasza Dzielna Bohaterko!Sciskam mocno.
OdpowiedzUsuńNa Wilczej kiedys byly takie panie, które cudownie pobierały dzieciom krew, mój synek miał tam pobierane dwa razy i raz spał w czasie pobierania a drugi raz nawet nie zareagował. To było 6 lat temu, mielismy abonament w Medicover skąd nas właśnie do nich odesłano, po tym jak ładne panienki chciały pobierac naszemu synkowi krew z główki, stopki- po tym jak sie nie mogły wkłuc w rączkę. Gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńNatasza
Trzymam kciuki oczywiście i mam nadzieję, ze i z tym pobieraniem sobie poradzicie i wyniki przy następnym pobieraniu będą ok!! pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńMelduję posłusznie , iż kciukasy mamy zaciśnięte bezustannie :) to już odruch bezwarunkowy
OdpowiedzUsuń