Przejdź do głównej zawartości

Granulocyty dają radę!

Tfu, tfu...
Lenka wciąż jest wulkanem energii. Wszędzie jej pełno i ciągle słychać jej śmiech. Pożera potworne ilości jedzenia, co cieszy nas niepomiernie. Do łask wróciła też, o dziwo, ... szyneczka! A mięsa nigdy nie było za dużo w repertuarze naszej córci.
Na wszelki wypadek, co by uprzedzić ewentualny (ciiii) atak transaminaz, karmimy ją 3 razy dziennie Hepatilem i Essenciale. Może tym razem się uda i wątrobowe nie skoczą? Dobrze byłoby znaleźć jakiś sposób, bpo czeka nas jeszcze rok brania leków. A nie możemy przecież iść dwa kroki do przodu, a jeden w tył...
We wtorek kolejne badanie, a w środę ruszamy na Hel! Nas całe 4 dni!
Kąpiel w morzu co prawda na razie odpada, ale choć szumu fal posłuchamy...
Dziewczyny już się cieszą :)

Komentarze

  1. Ania, pozdrówcie od nas foki, jeśli będziecie w pobliżu :-) I bawcie się dobrze, trzymam kciuki za Lenkowe granulocyty (niech rosną w siłę) i wątróbkę (niech się wreszcie opamięta i przestanie szaleć) i za pogodę oczywiście też - niech się wreszcie zrobi trochę bardziej wiosennie. Pozdrawiam
    PS. Zapomniałam napisać - ze skarpetkowym wielorybkiem Twojego autorstwa Maciek bardzo lubi zasypiać. Nazwał go pieszczotliwie Płetwalem Błękitnym (Ja - "Maciusiu, a może wymyślimy mu inne imię?" M - "Dobrze, może Płetwal Błękitny?" Ja - "Ale to nie jest imię, może nazwiemy go np. Franek, Wojtek, Ignaś..." M - przerywa mi "A może Płetwal Błękitny?", itd, i koniec dyskusji). Jeszcze raz dziękuję, sprawiłaś Maćkowi sporo radości tym wielorybkiem. No i mamy kolejnego przyjaciela do zasypiania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymamy kciuki za Lenkę!
    Ania, mama Filipka (1 rok i 8 m-cy po przeszczepie szpiku, leczylismy sie też na Litewskiej). Pozdrawiamy z prawie dwu-miesięcznych wakacji w Jastarni

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia, ubawiłam się do łez :))))
    Ale bardzo się cieszę, ze Płetwal Maciusiowi podpasował.
    Między Bogiem a prawdą do końca nie wiedziałam jaka ryba mi wyjdzie, a tu Maciuś ją tak sprawnie zidentyfikował ;)

    Aniu, pozdrowienia dla Filipka. Odpoczywajcie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!