Przejdź do głównej zawartości

Ciężkie życie rodzica....

...dwójki dzieci, które nie mogą za bardzo wyszaleć się na dworze w towarzystwie innych dzieci, a co za tym idzie są skazana na kiblowanie w domu. Po tym weekendzie, który upłynął pod znakiem totalnego zapieprzu wokół naszych przesłodkich latorośli, na usta moje i Honeyusi cisnęło się jedno westchnienie "Co za orka!" Całe praktycznie dwa dni, bez chwili przerwy, spędziliśmy na heroicznych próbach organizowania życia i rozrywek naszym córkom. A to z jedną wycinanka, wyklejanka, książeczka do poczytania, jeśli już jakaś gra online w necie, to co chwila "Tato, a co to znaczy?" (bo gra w languagu obcym), "Mamo, pomóż!" (bo w wyklejance się naklejki nie chcą odklejać), z kolei druga co chwila napady wrzasku "Na lączkiiiii, Mama! na lączkiiii, Nieeeeeee,", histeria, cała w konwulsjach, za chwilę stoi na jednej nodze na poręczy łóżka, albo wspina się po kociej kuwecie do półek z albumami, a tu już sięga rączkami do pilotów żeby włączać/wyłączać/przełączać filmy/muzykę, wspólne siostrzane oglądanie bajki - myślałby ktoś chwila wytchnienia... gdzie tam, już się spychają z kanapy, okładają pięściami po głowach, szczypią, wrzask, płacz, Matylda zazwyczaj ogląda coś najdłużej 3 minuty, więc po chwili już jest na stole, przełącza Lenie filmy, Lena w ryk, potem gotowanie obiadu - Honeyuś 1,5 h na nogach przy garach, tata nieporadnie zabawia dzieci, siostry nagle dostają ataku energetycznego, zaczyna się gonitwa po mieszkaniu wkoło stołu z okrzykami "Hejka, hejka", nagle Matylda wali w pełnym pędzie buzią w krzesło, ryk, histeria, "Na lączkiiii", później nauka Matyldy sikania do nocnika - zdejmujemy pieluchę i gania w samych majtkach, i co chwila "Siusiuuuu", biegniemy z nocnikiem, siada, sika, nocnik gra muzykę, zakładamy gacie, za 3 minuty "siusiuuuu!!" sprint po nocnik, niestety za późno, mokre gacie i wszystko pozostałe, zmiana garderoby, za 5 minut "Siusiuuuu!" sprint z nocnikiem, ufff, udało się, nocnik odgrywa "Lambadę", w tym czasie Lena krzyczy "Tato! a co to znaczy?" sprint do komputera, wyjaśnienia, tymczasem Matylda bez gaci, z gołą pupą zrywa się do gonitwy po mieszkaniu, sprint za nią, Lena znowu ma problem z grą online, Dyziek jęczy, itd, itd, itd. Kawał koszmaru. Jako znany w niektórych kręgach "V-ce Mistrz Świata w Zniechęcaniu do Drugiego Dziecka" (V-ce, bo zawsze należy skromnie zakładać, że może być ktoś lepszy) mogę z czystym sumieniem podjąć każdą polemikę z tym temacie - wygrywam w cuglach. Ale to już temat na mojego drugiego bloga.

Zakładam, że powyższy opis wydarzeń, przekazał gdzieś pomiędzy wierszami, podstawową, z punktu widzenia tego bloga, informację, że Lena czuje się wyśmienicie, jest pełna energii i sił witalnych, roześmiana i generalnie sprawia wrażenie jakby fabryka dobrych ...-cytów szła pełną parą. Z jedzeniem historia nadal lekko nienormalna, ale nienormalny jest też stan jej organizmu zbombardowany chemiczną bombą - więc zakładamy, że to przejściowe i nas nie niepokoi. Reasumują - życzymy sobie tak dalej.

Komentarze

  1. co do stanu Leny- świetnie! tak trzymać!
    co do Vce to zawsze myślałam że ja nim jestem :)))) a obecnie to już na pewno- mam w domu córkę lat 2,5 oraz syna lat 1 córka jest nadpobudliwa intelektualnie i (a zwłaszcza) werbalnie (a ja jestem rzadkim typem kobiety malomównej), a syn ruchowo. i siedzieliśmy w domu cały weekend na skutek zapalenia oskrzeli i innych tego typu (dodam że na ukończeniu więc siły witalne były pełne). pozdrawiamy więc z pełnym zrozumieniem z naszego warszawskowolskiego więzienia domowego ;)Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam przypadkowo na Państwa bloga, szczerze podziwiam... za wiarę, optymizm, radość, która z niego emanuje mimo choroby Córki. Na pewno posiadanie jednego dziecka a dwójki to kolosalna różnica- z 1 śmiało można powiedzieć, ze to relaks :) Myślę jednak, że poczucie humoru, którego Państwu nie brakuje, pozwoli przezywciężyć także zmęczenie. Chciałam tylko dodać, że znam dwie dziewczynki w wieku 9 i 10 lat, które poznałam w wieku 3 i 4 lat na oddziale hematologicznym. Chorowały na ostrą białaczkę limfoblastyczną, potem chyba przez 2 lata brały chemię w tabletkach , a gdy patrzę dziś na ich zdjęci, w życiu nie powiedziałabym, ze kiedykolwiek im coś dolegało. Co do Państwa Dwulatki- gdy będzie miała 2,5- 3 lata, już nie będzie Wrzaskunem ha,ha,ha. pozdrawiam ciepło, Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie macie:)Najwazniejsze,ze Lenie energia dopisuje ,a apetyt napewno tez wroci:)Dalej trzymam za Was kciuki:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...czyli wygląda na to, że siostrzana sielanka się skończyła?:) No ale to dobrze, że Lenka energię odzyskuje. A tak w ogóle Moi Drodzy to łączę się w bólu jako matka-singielka dwóch uroczych bobasków;) w tym samym wieku co Wasze:)
    A co do dzieci przed tv to dla mnie jest to własnie wytchnienie, ale jak twarda byłam - jak zaczynały się przepychanki przed telewizorem to byl on natychmiast wyłączany. Młodzi Gniewni szybko załapali w czym rzecz i siedzą przy bajkach jak trusie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. aż miło czytać, że największym 'zmartwieniem' jest nadmiar energii i sił dziewczynek, a szczególnie Leny. Oby tak dalej. jednak kciuki nie puszczone.
    asia

    OdpowiedzUsuń
  6. Lena cudownie cudownie i jeszcze raz brawo!!!
    natomiast Wy kochani pełne ręce roboty... hehe

    tym razem Tulaspower dla Was!
    niech moc będzie z Wami!!!
    buziaki
    donka

    OdpowiedzUsuń
  7. Duzo cieplych mysli przesylaja
    Ulka i Jurek z Kolorado (znajomi dziadka Wojtka i babci Eli)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rodzice! Super macie, dwie iskierki, zaktywizowane, radocha. Możecie spokojnie odpuścić sobie fitness. ;) Ogromnie się cieszę z energii Lenki. Tak trzymaj, Księżniczko! (Uwielbiam to zdjecie z gwiazdkowym oczkiem i w koronie.)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!

Nasze życie stanęło na głowie

W tę straszną sobotę - 4.04.2009. Lenka, nasza dopiero co, czterolatka, gorączkowała i uskarżała się na ból "pupki". O ile gorączka wydawała się do opanowania lekami, o tyle ból się nasilał. Rozhasana i nadenergetyczna zazwyczaj Lenka cały dzień leżała, nie chciała siadać, ani nie dawała się obejrzeć. Wzywamy lekarza. Po wstępnym badaniu, p. doktor widząc stan Lenki kieruje nas do chirurga na ostry dyżur. Na Litewskiej nieziemski tłum, jedziemy na Kopernika. Lenka siedzi w foteliku samochodowym bokiem z wyrazem bólu na twarzy. Nasze dzielne dziecko, które rzadko płacze... niepokojące... Ale nie dla lekarzy na Izbie Przyjęć. Chirurg nic nie stwierdza w odbycie, pediatra uważa, że nie ma wskazań do przyjęcia a oddział. Gorączka "zarządzalna", chirurg nie mam zastrzeżeń, mocz czysty. Wspominamy coś o morfologii. Nie mogą zrobić na Izbie, musi być dziecko na oddziale - błędne koło. Ok, poradzimy sobie sami z morfologią. Wszystkie placówki prywatne już nieczynne, możemy ...