Przejdź do głównej zawartości

Wyjechali wszyscy moi podopieczni....

I zostałem sam w domu, muszę uważać na "ż", bo już mi raz zżarło ten akapit:)
Siedzę w domu (zamiast iść w miacho), piszę posta na blogu i naprawiam deskę klozetową - co za karma i frajerstwo, znak czasów współczesnej technokratycznej cywillizacji zjadającej swój własny ogon, jakby nie było do przodu, trendy, fancy, lancy, facebook, twitter, Banksy, Almodovar, to jednak kibel trzeba kiedyś naprawić.
Ale o czym to ja miałem pisać - o Lenie oczywiście! Ania zapakowała ją rano do samochodu, dopakowała kilkoma gadżetami (oczywiście nowy, różowy rowerek z frędzlami i koszyczkiem pojechał również) i ruszyły w trasę. Aha, Lenie towarzyszyła również miska i zapas papierowych ręczników na wypadek gdyby tapicerka znowu miała zostać zaatakowana. Okazało się jednak, że obawy były nieuzasadnione, dziewczyny dojechały bez przygód, jedynym problemem był jakiś monstrualnie irytujący korek przed Kielcami (Lena go zresztą podobno przespała). A na miejscu szaleństwo, zjadanie prosto z krzaka/drzewa czym tam natura je obdarzyła, zabawa w 2 królewny i potwora (oczywiście królewnami były Lena i Maja, a potworem .... no kto? .... oczywiście Matylda zwana również Warzaskunem z Lok Mess). Szaleństwom nie było końca, zziajane siostry biegały, krzyczały i wariowały do 20:00, kiedy to zostały zapędzone do kąpieli i do łóżek.
To tyle w warstwie sprawozdawczej, a teraz napiszę trochę o sobie i o swoich problemach .... he he, żartowałem oczywiście, o tym na innym blogu, na którym piszę pod pseudonimem Emocjonalny Wilkołak z Cieszyna - I'll be back!! Niech moc będzie ze mną i uchroni mnie przed nieuchronną inwazją zmutowanych "ż"!!

Komentarze

  1. Fajnie,ze dziewczynki moga sie soba nacieszyc!!!Ciesze sie bardzo-mam nadzieje,ze sloneczko sprzyja:)Pieknego wekeendu zycze:)Buziak dla Lenki.P.S-Mam nadzieje,ze deska klozetowa naprawiona:)))?

    OdpowiedzUsuń
  2. Andy Ojcze - bardzo lubię Cię czytać:) i powodzenia z misją_deska_klozetowa:)
    Famtastyczne wieści przekazujesz Niech Lenka się wyszaleje za wszystkie czasy.
    U mnie najmłodsza też zawsze jest wrabina w rolę potworów, złodzieji itp. póki co pokornie znosi oby brać tylko udział w zabawie dorosłych 4-5 latków;) taki lajf;)
    powodzenia i szczęśliwych chwil dla całej Lenkowej rodzinki!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie jest pełne wyzwań, nie ma co!
    Powodzenia w stawianiu im czoła, Tato-Andy, Mamo-Aniu oraz Królewno i jej osobisty Potworze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, i jeszcze jedno! Tato-Andy, dawaj linka do tego bloga, alllle juuuuż!

    OdpowiedzUsuń
  5. Andy ten wspis - Mistrz i zło!!!
    3maj się!
    ewa
    p.s. coś wiem o żarłocznym "Ż" mnie też całe zdania zjada...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!

Nasze życie stanęło na głowie

W tę straszną sobotę - 4.04.2009. Lenka, nasza dopiero co, czterolatka, gorączkowała i uskarżała się na ból "pupki". O ile gorączka wydawała się do opanowania lekami, o tyle ból się nasilał. Rozhasana i nadenergetyczna zazwyczaj Lenka cały dzień leżała, nie chciała siadać, ani nie dawała się obejrzeć. Wzywamy lekarza. Po wstępnym badaniu, p. doktor widząc stan Lenki kieruje nas do chirurga na ostry dyżur. Na Litewskiej nieziemski tłum, jedziemy na Kopernika. Lenka siedzi w foteliku samochodowym bokiem z wyrazem bólu na twarzy. Nasze dzielne dziecko, które rzadko płacze... niepokojące... Ale nie dla lekarzy na Izbie Przyjęć. Chirurg nic nie stwierdza w odbycie, pediatra uważa, że nie ma wskazań do przyjęcia a oddział. Gorączka "zarządzalna", chirurg nie mam zastrzeżeń, mocz czysty. Wspominamy coś o morfologii. Nie mogą zrobić na Izbie, musi być dziecko na oddziale - błędne koło. Ok, poradzimy sobie sami z morfologią. Wszystkie placówki prywatne już nieczynne, możemy ...