Przejdź do głównej zawartości

Wielkie pakowanie

Już jutro nasz Wrzaskun (dla niewtajemniczonych, nasza młodsza latorośl, Matylda) wyjeżdża z dziadkami na 2 tygodnie na działkę pod Kielce. A w niedzielę Lena przenosi się na 4 dni do szpitala. Tak więc dzisiaj wieczorem wielkie pakowania Matyldy, a jutro/pojutrze wielkie (chociaż mamy to już jako tako rozpracowane, niedługo osiągniemy poziom rutyniarzy) pakowanie Leny.
W międzyczasie, jutro wieczorem, rodzice wyskoczą sobie na koncert Madonny. Logistyka koncertowa, ze względu na oczekiwany na Bemowie w i w okolicy armagedon komunikacyjny, jest dość skomplikowana. Jedziemy po południu do dziadków na Jelonki, z Leną i rowerami. Zostawiamy Lenę u dziadków i sami, rowerami, jedziemy na koncert. Zaparkujemy w centrum handlowym Carrefour (mamy tam VIP-owski parking, bo mamy VIP-owskie bilety!! wow), potem jakoś się doczłapiemy na koncert i po evencie rowerami z powrotem do dziadków i tam śpimy. Tak to w optymistycznym wariancie ma wyglądać. Ciekawe jak wyjdzie w realu.
Dzisiejszy post bardziej o przyszłości niż sprawozdawczy, bo dzisiejszy dzień był kolejnym z cyklu u Leny wszystko super, humor 10 w skali 10, energia 10 w skali 10, apetyt 11 w skali 10 (kolejny wielki obiad z dokładkami), nie zapeszając, jest bardzo dobrze.

Dzisiaj zapoczątkowaliśmy kreację kolejnego wielkiego, światowej słaawy duetu sióstr (you know, siostry Radwański, siostry Williams, bracia Mroczkowie, itd, wiecie rozumiecie...) - Ania kupiła obydwu dziewczynom kreację z cyklu Siostry-Sisters, fotki poniżej.






































Komentarze

  1. Superowo!Zazdroszcze Wam tego koncertu:)-ale w pelni Wam sie nalezy:)Dziewczynki pieknie na foteczkach wyszly:)Sa boskie:)Ciesze sie bardzo z 10 punktowej skali!Udanego koncertu!!!Przyjemnosci:)Buziak dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!

Nasze życie stanęło na głowie

W tę straszną sobotę - 4.04.2009. Lenka, nasza dopiero co, czterolatka, gorączkowała i uskarżała się na ból "pupki". O ile gorączka wydawała się do opanowania lekami, o tyle ból się nasilał. Rozhasana i nadenergetyczna zazwyczaj Lenka cały dzień leżała, nie chciała siadać, ani nie dawała się obejrzeć. Wzywamy lekarza. Po wstępnym badaniu, p. doktor widząc stan Lenki kieruje nas do chirurga na ostry dyżur. Na Litewskiej nieziemski tłum, jedziemy na Kopernika. Lenka siedzi w foteliku samochodowym bokiem z wyrazem bólu na twarzy. Nasze dzielne dziecko, które rzadko płacze... niepokojące... Ale nie dla lekarzy na Izbie Przyjęć. Chirurg nic nie stwierdza w odbycie, pediatra uważa, że nie ma wskazań do przyjęcia a oddział. Gorączka "zarządzalna", chirurg nie mam zastrzeżeń, mocz czysty. Wspominamy coś o morfologii. Nie mogą zrobić na Izbie, musi być dziecko na oddziale - błędne koło. Ok, poradzimy sobie sami z morfologią. Wszystkie placówki prywatne już nieczynne, możemy ...