Przejdź do głównej zawartości

Ojoj!


Nasz weekend niestety nie przebiegł do końca tak jak byśmy tego oczekiwali :(. Gabryś dziś rano zagorączkował i musiał szybko jechać wraz z rodzicami do szpitala. Wyniki morfologii wykazały brak granulocytów i zaraz potem Gabryś dostał porządnego kataru. Diagnoza - wirusówka. Mamy cichą nadzieję, ze nie jest to efekt najazdu naszej rodziny i wczorajszych szaleństw z Lenką :/

Lenka oczywiście bardzo żałowała, ze Gabryś nie towarzyszył jej w drugiej części dnia.
- Mamo, pozwól, ze coś powiem - zaczęła kwieciście - Strasznie szkoda, że taka piękna pogoda, a Gabrysia nie ma.
Gdyby nie to smutne wydarzenie, dzień trzeba by zaliczyć do bardzo udanych. Pogoda bez zarzutu, gospodarze zadbali o nasze żołądki tak, że ledwo się turlamy - czego tu chcieć więcej?
No tak, może towarzystwa ;)

Udało nam się jakoś zorganizować czas Lence, tak by zrekompensować nieobecnego Gabrysia. A więc Barbie, kucyki, wyprawa rowerowa, gra balonem... Nasza córka, na szczęście, wciąż pełna energii i rozskakana - oby ten stan został z nami jak najdłużej.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Czewińsk - uroczo!
Chyba kiedyś udamy się tam w okolice z rowerami i troszkę poeksplorujemy.

W okolicy Łomianek (nieszczęsne koleiny-hopy-uskoki :/) Lena znowu przebąknęła coś o mdłościach, a więc natychmiast się zatrzymaliśmy. Na szczęście tym razem udało się zapobiec wymiotom i szczęśliwie dotarliśmy do domu.

Teraz trzymamy kciukasy, żeby Gabryś jak najszybciej wydobrzał i żeby ta nieszczęsna wirusówka nie okazała się za bardzo inwazyjna. Oki?




Komentarze

  1. Ja już zaczęłam wysyłać pozytywne fluidy w stronę Gabrysia!!! Buziaczek dla Lenki na dobranoc:)
    Pozdrawiam Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciukasy za Gabrysia!Napewno wszystko dobrze sie skonczy:)Super,ze Lence dopisuje energia i humorek:)Dobrej nocki zycze:)Buziak dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla Gabrysia cała moc! I dla Lenki nieustająco!
    Madzia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!