Przejdź do głównej zawartości

Byle do przodu...

Siedzę na szpitalnym korytarzu i próbuję złapać trochę świeżego powietrza. To nieruchome powietrze w szpitalu, mimo otwartych okien i znacząco niższej temperaturze na zewnątrz jest wykańczające. Wena mnie opuściła :)

Tymczasem Lena ma się świetnie, humorek tryska uszami - apetyt tylko średni.

Minie w domu, na szczęście :)

Komentarze

  1. a moze chcecie wiatrak? mozemy podrzucic w kazdej chwili!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, mamy własny, ale po pierwsze brak miejsca, po drugie pewnie współmieszkańcy nie pozwolą go odpalić :/
    Dobrze, że choć trochę się ochłodziło...

    OdpowiedzUsuń
  3. myślimy nieustannie i trzymamy kciuki za płukanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze tylko 2 dni!i wrocicie do domku:)W takim razie zycze,aby te dni byly chlodne:)Fajnie,ze Lenka ma dobry humorek:)Zycze udanego dzionka:)Buziaczek dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, zaglądam do Was prawie codziennie (tylko pisać nie mam kiedy, niestety...), myślę bardzo często i bardzo ciepło (ale ten upał to nie przeze mnie !), trzymam mocno kciuki za kolejne kroki terapii. Jestem pełna podziwu dla Lenki i jej niesamowitego humorku. Trzymajcie się :)
    W domku pewnie będzie miły chłodek, już zaraz, za chwilę...
    Kasia mama Maciusia

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć Kasiu! A jak Maciuś? Wszystko ok? Też często się zastanawiam jak u Was i czy nic więcej "się nie urodziło". Oby!
    W razie czego pisz na priva - lenka@showroom.pl. Buziaki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o