
Jagódkowe łowyChyba nie ma już miejsca w Polsce, gdzie nie byłoby netu... :/
Z jednej strony to fajnie, z drugiej trochę straszno.
To miejsce leży naprawdę w głuszy. Ok, jest to wieś typowo letniskowa, ale z jednym sklepem, zamykanym jak jest "wujek na robocie". Do najbliższego asfaltu jest jakieś ze 2 kilometry, może nawet więcej, przez komórkę trudno porozmawiać, bo zasięg jest zdecydowanie "wędrujący", a tu niespodzianka - net, choć rachityczny, jest! :)
A więc nadaję z głuszy, z towarzyszeniem rechotu żab i połączeniem Buisness Everywhere.
Wczoraj Lenka wyszła ze szpitala po 23 i dziś prawie z samego rana wróciliśmy nad Bug. Dzień cudny. Mamy nadzieję, że tym razem uda nam się tu spędzić choć kilka dni z rzędu, ze zaczniemy się choć trochę nudzić i męczyć tą sielskością. Na razie wciąż wiele tu dla nas, a szczególnie dziewczyn - nowego.
Z jednej strony to fajnie, z drugiej trochę straszno.
To miejsce leży naprawdę w głuszy. Ok, jest to wieś typowo letniskowa, ale z jednym sklepem, zamykanym jak jest "wujek na robocie". Do najbliższego asfaltu jest jakieś ze 2 kilometry, może nawet więcej, przez komórkę trudno porozmawiać, bo zasięg jest zdecydowanie "wędrujący", a tu niespodzianka - net, choć rachityczny, jest! :)
A więc nadaję z głuszy, z towarzyszeniem rechotu żab i połączeniem Buisness Everywhere.
Wczoraj Lenka wyszła ze szpitala po 23 i dziś prawie z samego rana wróciliśmy nad Bug. Dzień cudny. Mamy nadzieję, że tym razem uda nam się tu spędzić choć kilka dni z rzędu, ze zaczniemy się choć trochę nudzić i męczyć tą sielskością. Na razie wciąż wiele tu dla nas, a szczególnie dziewczyn - nowego.
Próbujemy odpocząć, w każdym razie :)
Komentarze
Prześlij komentarz