Przejdź do głównej zawartości

Intensywnie...

Nie wiem czy nie ZA intensywnie płynie nam czas.

Byliśmy dziś w ZOO, udało się mimo pesymistycznych prognoz zaliczyć spacer w pięknym słońcu. Lenka oczywiście zachwycona, chciała do domu co drugie zwierzątko, ale najbardziej kucyka ;). Wyszalała się na pompowanej zjeżdżalni (akurat nie było dzieci), wyskakała za wszystkie czasy.
Pod koniec lekko oklapła - nic dziwnego, chemia to bomba z opóźnionym zapłonem :/. Położyła się w przezornie zabranym wózku Matyldy i oznajmiła, że zamierza spać. Do tego dorzuciła informację o bólu brzucha - naprawdę wystarczy, by zestresować rodziców :/. Na szczęście po chwili się ożywiła na widok pingwinów i fok. Na wyjściu zażyczyła sobie pompowanego helem kucyka, oczywiście byliśmy w negocjacjach miękcy jak kostka masła w słońcu i kucyk poważnych, uwierzcie, rozmiarów aktualnie zwisa nam z sufitu :).

Później był obiad w ogródku restauracyjnym. Lena pięknie wcięła rybkę i ogórki, ryżu nie tknęła. Zadała milion trudnych pytań dotyczących piekącego się na ruszcie prosiaka (widok z lekka makabryczny) oraz jego, minionego bez dwóch zdań, życia.

Na koniec dnia - naprawdę przez przypadek - znowu odwiedziliśmy Gabrysia, choć tym razem na krótko.
Przed snem zdążyłyśmy jeszcze z Leną upiec kruche ciasteczka.

Ufff...

Komentarze

  1. Bardzo sie ciesze,ze spedziliscie milo dzionek:)Lenka na zdjeciach wyglada uroczo i na bardzo szczesliwa!Zycze smacznego do ciasteczek-napewno sa pyszne!:)Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!