Przejdź do głównej zawartości

Ratunku! Rota!

Nasze życie szpitalne obfituje w same atrakcje. Dziś okazało się, ze nasza mała sala, a konkretnie jej mieszkańcy (przypominam - 8 osób na ok. 20 m2) jest centrum epidemii rotawirusa. Wszystko za sprawą 15 miesięcznego Mateuszka, który nie "załapał", że nie należy w szpitalu obgryzać wszystkiego co popadnie, nawet jak człowieka swędzą przebijające się zęby! :)

O nie, już lepiej gryźć wenflon, co Mateuszek z wielkim zapamiętaniem czyni.

No, ale gdzieś przy okazji musiał chapnąć coś ze szpitalnych specialite de la maison, no i ma rota, a nasz pokój kwarantannę czyli zakaz wychodzenia na korytarz :/. Decyzję tę oznajmiła nam Pani Epidemiolog (czy jakoś tak ) Szpitalny, więc brzmi to poważnie.

Oznacza to ni mniej ni więcej, że Lena jest usadzona w swoim łóżeczku na amen, bo poruszanie się z pompą po naszym mikro pokoju, gdzie stoją, oprócz łóżeczek, trzy inne pompy oraz 4 krzesła rodziców - jest awykonalne.
A więc kiblujemy jeszcze bardziej, bo na swoich nędznych 2 m2 łóżeczka.

Do tego, zdaje się, ze poprzedni antybiotyk się nie sprawdził - teraz mamy nowy - Trzeciej Generacji. Brzmi dobrze, teraz niech tylko zadziała.
Bo dziś Lenka zagorączkowała znowu - tym razem już od rana powyżej 38 kresek. Dostała paracetamol dożylnie, ale wieczorem gorączka znowu się pojawiła, wiec znowu dostała paracetamol i zapadła decyzja o zmianie antybiotyku...
Teraz już tylko wystarczy ominąć rota, szybko (do soboty) pozbyć się infekcji, sieknąć kolejne dwie tury Cytosarów zakończone Endoksanem, parę dni na odbicie leukcytów (oby tylko parę) i do domu!

Jakoś straszne dalekie mi się to wydaje, przeszkody się mnożą...:(

Ciekawe co jutro...?

Programujemy się na sukces - jak mawiał mój kolega :)

Komentarze

  1. Muszę przyznać łatwo nie jest ;-).
    Myślę, że akurat na Wasze wyjście ładnie się wypogodzi i zacznie się prawdziwe lato. Bo najwyraźniej czeka na Lenę. I tak ma być. Bez Leny nie zaczynamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. a to już za chwileczkę, już za momencik :)
    małgo (espana)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby minelo jak najszybciej - a najwazniejsze zeby minelo efektywnie! Z jak najlepszymi Lenki wynikami. Jak przyszliscie do szpitala niektore dzeci byly tam od 3 miesiecy. Wydawalo sie to wiecznoscia. A tu 2 miesiaca juz prawie za Wami. Trzymajcie sie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Syla też was programuje na sukces!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!