Przejdź do głównej zawartości

No i nici z Broviac'a... Znowu... :(

Lenka chyba rzeczywiście nie chce wyjść ze szpitala...
Dziś obudziła się z gorączką 38,3 C :(

Niestety Pan Doktor nie miał innego wyjścia niż odwołać dzisiejszą operację.
To uspokoiło Lenkę na tyle, że spokojnie zjechała z gorączką do 36,2!

Rany...

A wyniki mamy świetne! 3600 leukocytów, 200 tys płytek, 11 hemoglobiny i zerowe CRP.

Teraz czekamy do piątku. W piątek ewentualnie zaczniemy trzecią turę Cytosarów, a Broviac może next week...

Tym razem chyba Lence nie powiemy ;)

Komentarze

  1. Temperatura spadła bez leków? Może to rzeczywiście strach przed zabiegiem. Trzymajcie się i życzę abyście jak najszybciej opuścili szpital.
    Kasia, Piotr z dziewczynkami

    OdpowiedzUsuń
  2. Fruuuuu - wysyłamy pozytywną energię :) i nieustająco trzymamy kciukowce za Jeżyka. Gabi i Raf

    OdpowiedzUsuń
  3. Poza akcją temperaturową, to wyniki są wspaniałe. Cudnie!

    Jeśli zakładanie Broviaca jest dość inwazyjne (a chyba jest, z tego co rozumiem), organizm rzeczywiście może reagować psycho-somatycznie na poziomie podświadomości, albo w ogóle komórkowym.
    Pomysł Andiego, żeby nie mówić wydaje się być świetny. Myślę, że do samego końca, czyli do wejścia do sali operacyjnej.
    Przecież u Lenki emocje dały o sobie znać również przy poprzednim wyjściu do domu -ogromne emocje tak na nią wpływają. A w jej niezwykle ustabilizowanym świecie szpitalnym, nieduże zmiany mogą powodować stres. I gorączka gotowa.

    Może trzeba by to omówić z lekarzem w kontekście kolejnego wyjścia do domu? Żeby nie wracać przy temp. 38, tylko poczekać kilka godzin, podać w domu leki przeciwgorączkowe?

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał, ale to pisałam ja - Jarząbek Wacław :)))
    Ale racja, teraz mam jasność sytuacji. Lenka jest bardzo przejęta tym zabiegiem. Bardzo się rozczarowała poprzednio i teraz taka akcja... :/

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ustalone:)
    MY trzymamy z całych sił kciuki,
    WY trzymacie buzie na kłudkę,
    A LENKA trzyma się tak dobrze jak ostatnio
    i wszystko bedzie SUPER!
    buziaki
    donka&julka

    OdpowiedzUsuń
  6. To mogą być emocje. Lenkę trzeba uprzedzić, ale najlepiej ciut przed zabiegiem, żeby organizm nie zaczął kombinować.
    Lenka na pewno bardzo chce też być już w domu, ale pamięta poprzednie próby i może dlatego mówi, że woli zostać w szpitalu. Na pewno jak się nieco wzmocni i zasmakuje znów w życiu domowym to żaden szpital jej nie skusi.
    Niech wszystko będzie dobrze! Cały czas o Was myślimy.
    Całuski,
    aneta, jan, pola i aniela

    OdpowiedzUsuń
  7. ściskamy....serca w górę!

    OdpowiedzUsuń
  8. a wierszyki o słoniku znacie? szukam i szukam ulotki, ale znależć nie mogę:/ jak tylko się odnajdzie, to Wam wyślę, Lence napewno się spodoba!
    Nasz Miś bardzo kochał swój Broviac i dbał o niego ze wszystkich sił. i nie martw się, był czas, że też wolał szpital od domu.
    uda Wam się! nam udaje się już szósty miesiąc bez chemii potrzymującej!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!