Nasz kochany jeżyk spędził wczorajszy i dzisiejszy dzień w zupełnie dobrej formie. Oczywiście dzień zaczyna się od pytania o .... i tu niespodzianka, wcale nie o szyneczkę (ta jest już passe), teraz na topie jest paróweczka.
To zdumiewające, jak dziecku (dorosłemu pewnie też) szpikowanemu non-stop super mocnymi chemikaliami, z dnia na dzień zmienia się gust kulinarny. Ukochane do niedawna zupa pomidorowa i rosół z kluseczkami odeszły w niebyt, kanapka z szyneczką to nie, nie ... ciekawe czym przywita nas dzień jutrzejszy?
Tymczasem, u jeżyka forma mentalna i samopoczucie doskonałe, dużo uśmiechu, potok mowy, słowotryski (bardzo nam się tu dziecko werbalnie rozwija), przełamała opory i nieśmiałość wobec pielęgniarek, ładuje się do gabinetu zabiegowego pytając o każdy gadżet "A co to?"
Musimy dużo spacerować bo w lewej nóżce pojawił się lekki zanik mięśni (Lena przyszła do szpitala ze zwichniętym lewym stawem skokowym i w gipsowym usztywnieniu), lewa łydka jest w obwodzie o ponad 1 cm cieńsza od prawej. Fizjoterapeuta zalecił spacery i ćwiczenia polegające na przygniataniu nogą łóżka pluszowej owcy ułożonej pod zgięciem kolana (jak to określił lekarz tak żeby uszy rozpłasczyły jej się na łóżku jak naleśniki). Po wstępnym etapie lekkiej niechęci/braku entuzjazmu do tych ćwiczeń, dziś wieczorem Lena gniotła owcę już z wielkim zapamiętaniem, twierdząc, że nawet jej się to podoba. Nasz mądre dziecko potrzebowało tylko króciutkiej opowieści o tym co się dzieje z mięśniami kiedy się ich nie używa aby samemu zacząć dbać o to żeby nie zanikały. Nie ma to jak rozmowa z interlokutorem podatnym na racjonalne argumenty. Chyba nie zostanie politykiem ani prawnikiem!:).
Tymczasem porcja kilku najświeższych fotek jeżyka i pozdrowienia ze szpitala od Leny i Taty dla Was wszystkich, którzy czytacie tego bloga, wspieracie nas, przeżywacie z nami tę walkę i jesteście z nami.
Jestesmy pod takim wrazeniem ze odebralo nam glos i nic sensownego nie jestesmy w stanie wydusic, tylko ze kochamy, sciskamy kciuki i calujemy na odleglosc i moze nie wiemy kim kiedys Lena bedzie, ale na pewno kims naprawde niezwyklym. Rollowie
OdpowiedzUsuńLenko, za ściskanie owieczki masz mnóstwo buziaków od nas! Ta owieczka musi być przeszczęśliwa gdy ją tak przygniatasz, bo ona wie, że w ten sposób Ci pomaga.
OdpowiedzUsuńKolorowych snów o Dyziu i księżniczkach Ci teraz życzymy! Dobrej nocy!
szczycińscy
Andy_Ojciec - jak ładnie napisałeś :) To wspaniałe w jaki sposób cała Wasza rodzinka przechodzi tę chorobę - jesteście dzielni i silni,; nie użalacie się nad sobą, ale jeśli trzeba Wasza intuicja rodzicielska nie zawodzi. Tak trzymac. Życzę siły, zdrowia dla Was wszystkich (bo słyszałam, że Anię dopadło przeziębienie)Bystrej i mądrej Lenie przesyłam buziaczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy gorąco ślicznego jeżyka i dzielną owieczkę:) Niech wszystkie wirysy i inne okropieństwa trzymają się od Was z daleka.
OdpowiedzUsuńMonika, Marcin, Wera i Benito
Kochani, jestesmy z Wami myslami kazdego dnia!!!! Lenka jest wspaniala i jak juz wyjdziecie to smutne wspomnienia znikna blyskawicznie a zostanie mnostwo wspanialych nowosci rozwojowych:) A my wysylamy Wam mnostwo dobrej energii, pamietajcie, ze mieszkamy blisko, jakby co!
OdpowiedzUsuńPaulina&Majkel
Jużyk rulez:) Buziaki dla Lenki~super dziewczyny!!!
OdpowiedzUsuńJa również jestem pod wrażeniem, że potraficie się tak wspaniale odnaleźć w ciężkich chwilach. Leno ściskaj tę owieczkę najmocniej jak możesz, żeby uszy były naleśnikami, żeby nóżka wróciła to normy. Buziaki ogromne.
OdpowiedzUsuńDla Mamy Ani dziś szczególne buziaki :)
Lenko, zgniataczu owieczki jesteś niezwykła i masz, szczęściaro, świetnego tatę!!!
OdpowiedzUsuńJesteśmy z Wami. :)