Przejdź do głównej zawartości

Szyneczka!

O, to był dzień pod hasłem szyneczki :)

Lenka obudziła się wyjątkowo wcześnie - o 6.40. Nawet w szpitalu, przy tych wszystkich porannych hałasach, udaje jej się spać do 8.00, a tu dzisiaj niespodzianka. Dziecko jeszcze oczu dobrze nie otworzyło, a już pada pierwsze pytanie: - Mamo, a na śniadanie będzie szyneczka?

Tak, nasze antymięsne dziecko obudziło w sobie mięsożercę.

Przez ponad godzinę, która pozostała nam do śniadania byłam zalewana potokiem pytań o szyneczkę. Czy będzie? I ile? Bo Lenka chce dużo... No, może jedną kanapkę zje z pasztecikiem, ale 2 lub 3 koniecznie z szyneczką.

Nawet Wiktorii się udzieliło, która już dawno ze sterydami się rozstała, a po chemii apetyt ma raczej mocno średni.

Szpitalna szyneczka bardzo nas niestety rozczarowała. Wyglądała na przeżutą, zmieloną, wyplutą i ponownie przerobioną na szyneczkę. Nie było wyjścia, odbyłam wyprawę do spożywczego na dół.

Lenka zjadła kanapek ilość 4!
Zdecydowanie odmówiłam zaserwowania piątej.
Dziecko się na mnie obraziło, na szczęście na chwilę...

Andy właśnie donosi z frontu, że po zjedzonej ok. 18.00 kolacji składającej się z kanapeczek z szyneczką, zażądała przed snem... kanapeczki z szyneczką.
Mam nadzieję, ze nie obudzi się w tym celu w nocy :)

Komentarze

  1. Cieszę się, że apetyt sprzyja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodka Lenka! niech je! musi być silna:) cieszę się bardzo,że taka jest dzielna i uśmiechnięta cały czas:) pozdrawiam,aga

    OdpowiedzUsuń
  3. girl power :)
    Małgo (Espana)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy apetyt dopisuje
    wronom dusza sie raduje!
    Miłego dnia Milaki!
    I prosze nie żałowac szyneczki! Czasy reglamentacji przeminely z wiatrem! Proponuje raczej slogan - więcej szynki dla Dzielnej Dziewczynki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chorobie przystępnie

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił, żebym napisała o białaczce i leczeniu, tak, by można to było zrozumieć. Nie jest to łatwe, ale spróbuję. Tylko uwaga - będzie dla wytrwałych :) A więc tak... Białaczka bierze się z niczego. Może trafić każdego i nie możemy temu zapobiec :(. Od pojawienia się choroby, do wystąpienia pierwszych objawów, mija zazwyczaj ok 2-3 tyg. W tym czasie dziecko zazwyczaj łapie infekcję za infekcją, jest osłabione, blade, często występuje ból stawów i siniaki. Piszę to z doświadczenia mojego i innych rodziców na oddziale. Lekarze często odwlekają zrobienie morfologii - "żeby niepotrzebnie nie kłuć dziecka". Cel szczytny, ale niestety w przypadku białaczki może doprowadzić od sytuacji takiej jak nasza - bezbronny organizm atakuje sepsa . Tymczasem w zwykłej morfologii z rozmazem (koszt ok. 20 zł) można już zobaczyć nieprawidłowości. A na pewno można wykluczyć białaczkę przy przy prawidłowych wynikach. Ale cóż... Białaczki nie można wyleczyć inaczej niż chemią, ...

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o...

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!