Przejdź do głównej zawartości

Jutro ważny dzień...

Lenka dostanie tzw. Broviac, czyli centralne dojście. Z jednej strony to dobrze, bo nie będzie więcej kłucia i cierpienia przy zakładaniu wenflonów (ostatni wylądował w stópce, bo w rączkach nie było już miejsca bez siniaczków :()
Z drugiej... To operacja. W pełnym znieczuleniu i narkozie. Lenka zaczęła 6 dni temu przyjmować sterydy - jej odporność spada... Niedługo będzie równa zeru. Tu na oddziale równolegle do walki o życie dzieci, toczy się walka z bakteriami, grzybami i wirusami. A tych niestety nie brakuje.
Dzieci siedzą w swoich łóżeczkach, jak w małych twierdzach, a rodzice robią wszystko co mogą by je uchronić przed atakiem. Nie dziwią już nas rytualne wręcz czynności przecierania łóżeczek płynem dezynfekującym, walka z przeciągami czy zalatujące natręctwem, ciągłe mycie rąk. Wchodzimy w ten rytuał. Myjemy upadające na podłogę zabawki, wyparzamy naczynia... Ale to jest szpital, wirusy mają tu raj - tyle bezbronnych organizmów, tyle łatwych łupów...
Trzymajcie kciuki za Lenkę jutro, oby żadna cholerna bakteria nie ważyła się podejść do jej ciałka.

Komentarze

  1. hulitpriv@o2.pl
    Moge pomóc, email na stronie nie działa. Pisałem i dostałem zwrot.
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już działa, przed chwilą go aktywowałam. Nie myślałam, ze ktoś tak szybko będzie coś przesyłał :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o