Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wstęp

Lenka zachorowała na początku 2009, zaraz po swoich 4. urodzinach. Od kwietnia rozpoczęliśmy walkę o jej życie. Po dwóch latach i 4 miesiącach od diagnozy Lenka zakończyła leczenie farmakologiczne i po kolejnych pięciu latach została uznana za zdrową. W sumie walka z chorobą zajęła nam 7 lat, 3 miesiące i 22 dni.  Lenka teraz jest zdrową, już dorosłą dziewczyną, a my chcielibyśmy, by ten blog pomagał innym walczącym z tym paskudztwem. Bądźcie dobrej myśli!
Najnowsze posty
Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Gramy z WOŚP!

"Starzy" czytelnicy Lenkowego bloga zapewne pamiętają, jak ważną część naszego życia szpitalnego stanowiły pompy infuzyjne. Dzielnie podawały chemię i płukały po niej organizm. Kiedy czekaliśmy na ponowne założenie broviaca, jedna z pomp towarzyszyła nam 24/7 przez bite trzy tygodnie. Lena z nią spała, kąpała się i biegała po korytarzu. Nie mają te pompy łatwego życia. Ani chwili oddechu. Od jednego dziecka, do drugiego... Pewnie nie wszyscy to wiedzą, ale wiele z tych pomp zakupiła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Z tego miejsca chcieliśmy bardzo podziękować Jurkowi Owsiakowi, wszystkim osobom działającym w Fundacji, jak i wolontariuszom zbierającym datki za ich wkład, zaangażowanie i wytrwałość. Lena żyje także dzięki Wam - jesteście wielcy! Dziękujemy!

Jesteśmy zdrowi!

Dokładnie dziś mija 5 lat od momentu, gdy Lena przyjęła ostatnią tabletkę Mercaptopuryny. Oznacza to, że dojechaliśmy do znaku META i Lenka jest oficjalnie, wg wymogów protokołu leczenia ALL - ZDROWA!:). Już nie "w remisji", tylko "zdrowa". Niby czujemy to od dawna... Staramy się żyć, tak jakby choroby nigdy nie było... Ale... Gdzieś z tyłu głowy coś się telepie, podsuwa różne, czasem niestety i najczarniejsze scenariusze. I gdy COŚ się ze zdrowiem Lenki dzieje, to choć staramy się nie panikować, podchodzić do ewentualnych Lenkowych niedyspozycji (coraz rzadszych na szczęście!) ze spokojem i sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać,zanim się tej panice poddamy, to niestety, bardzo często, pojawia się ten krótki jak błyskawica przebłysk myśli -  "A jeśli to znowu TO"? Dziś możemy (?) odetchnąć - przeżyliśmy. Czy teraz będzie inaczej? Czy ta medycznie ustalona granica odzielająca nas od stanu "w remisji" pomoże nam w przejściu do be

Znak życia :)

Ponieważ od czasu do czasu pojawiają się komentarze wyrażające zaniepokojenie naszym milczeniem postanowiłam wprowadzić mały update ;). Tak, żyjemy i mamy się dobrze, a w szczególności - Lenka ma się dobrze, a nawet świetnie. Nie choruje właściwie w ogóle (tfu, tfu ;)), kolejne kontrole nie wykazują żadnych nieprawidłowości, super się rozwija i fizycznie i intelektualnie. Uwielbia narty (właśnie dziś startuje w lidze zakopiańskiej, więc kciukasy poprosimy), gimnastykę artystyczną (ach te szpagaty na ścianie!) i pływanie. Za dwa i pół miesiąca skończy 10 lat i od jakiegoś czasu wgłębia się w historię swojego bloga, więc trochę muszę już myśleć o tym, że to nie NASZ (rodziców) blog, ale głównie Lenki ;). Namawiam ją by sama zaczęła pisać, ale chyba nie wie jak zacząć ;). Może ten dzień kiedyś nadejdzie i usłyszycie jej wersję - o dziwo sporo pamięta... Tymczasem przyjmijcie nasze najlepsze życzenia na Nowy Rok 2015! Zdrowia, zdrowia i jeszcze więcej zdrowia :) I trochę fotek z o

Ośmiolatka :)

Dwa tygodnie temu Lena skończyła 8 lat. Od paru dni próbuję ją namówić by sama coś napisała na blogu - może mi się uda? W końcu jest już uczennicą drugiej klasy, pięknie pisze piórem i równie pięknie w Word Pad'zie. Lena powiedziała, że nie wie co napisać, ale pomyśli... :) Tymczasem piszę ja. U nas dobrze i ciągle do przodu. Lena rośnie jak na drożdżach - od zeszłego roku 9 cm! Dalej jest jedną wielką kulą energii i dziecięcej radości. Uwielbia ruch i sport. Dołączyła w tym roku do klubu narciarskiego i startowała w pierwszych zawodach na tyczkach. Dalej dzielnie uczestniczy w Pałacu w zajęciach sekcji pływackiej, szaleje na WFie w dwa ognie i zbijaka... Generalnie dla rodzica sama radość... Minęła nam kolejna, już 4 rocznica zachorowania. A że termin ten traumatyczny zbiegł się akurat z kilkudniową, nasilającą biegunką u Leny i gdy nagle w misce klozetowej pojawiła się krew - od razu uruchomiły mi się wspomnienia. Ledwo powstrzymałam się od gnania natychmiast do szpit

Disneyland

Ten post miał się pokazać wcześniej, ale odszedł Kuba i jakoś nie miałam nastroju... Ale teraz już czas na publikację, bo winni jesteśmy wielkie podziękowania Fundacji Mam Marzenie i pewnej niesamowicie energetycznej i ciepłej osobie - Ani Wachowskiej. Aniu, pozdrawiamy! __________________________________________________________ Historia zaczyna się prawie dwa lata temu... W pewien listopadowy dzień 2010, spotkaliśmy się z wolontariuszkami Fundacji Mam Marzenie , które przyjechały do nas, by posłuchać o marzeniach Leny. Do programu zgłosiła nas Dorota, mama Lenkowego szpitalnego przyjaciela - Gabrysia (pozdrawiamy!). Gabrysiowi udało się zrealizować swoje marzenie chwilę wcześniej i razem z rodzicami i Anią z Fundacji był na rejsie po Adriatyku. Teraz przyszła pora na Lenkę... Zadanie było pozornie proste - narysowanie swoich marzeń. Myśleliśmy, ze Lenka będzie potrzebowała chwili zastanowienia, ale ta bez wahania naszkicowała: 1. Psa rasy York (Uff, nie przeszło ;)) 2.